środa, 5 marca 2014

Kilka przemyśleń dotyczących Igrzysk Olimpijskich w Sochi

Wydarzenia sportowe od zarania dziejów elektryzowały tłumy i zapewniały rozrywkę społeczeństwu. Walki gladiatorów na arenach, były początkiem rywalizacji, a nawet walki, bowiem zwycięzca wygrywał swoje życie. Dzisiaj sportowcy są swoistymi gladiatorami, lecz stawka jest nie co inna.


Pierwsze zmagania sportowców nazwane Igrzyskami Olimpijskimi miały miejsce w 776 r p.n.e. Ich głównym celem było wyłonienie najlepszego sportowca w danej dyscyplinie sportu. Wówczas sportowcy walczyli przede wszystkim o chwałę i uwielbienie tłumu. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej, lecz pozostał wspólny mianownik wszystkich dotychczasowych Olimpiad. Jest to mianowicie popularność wśród społeczeństwa.
Wczoraj poznaliśmy ostatnich bohaterów Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Szesnaście dni zmagań wyłoniło wielu „małych” i „dużych” bohaterów wśród lokalnych społeczności. Ostatnimi złotymi medalistami zostali Kanadyjczycy, którzy pokonali Szwedów w hokeju na lodzie 3:0. Podczas wszystkich zmagań rozdano dziewięćdziesiąt dziewięć złotych medali sportowcom, którzy zasłużyli na miano najlepszego w danej konkurencji.
Były to Igrzyska pełne nowinek technologicznych. Dzięki osiągnięciom nauki i super szybkiego hostingu, mogliśmy wyłonić zwycięzcę z dokładnością do tysiącznej sekundy. Co prawda jest to mikroskopijna różnica, jednak bardzo wyrównany poziom zawodników zmusza organizatorów, do co raz dokładniejszych pomiarów osiągnięć zawodników. Najlepszym przykładam jest polski panczenista Zbigniew Bródka, który pokonał Holendra o 0,003 s. i tym samym sięgnął po złoty medal. Dzięki osiągnięciom nauki, zjazd Tiny Maze i Dominique Gisin został sklasyfikowany jako identyczny. Sprawiło to, że po raz ósmy w historii IO obie zawodniczki stanęły na najwyższym stopniu podium.
Wraz z nową technologią pojawiają się nowe dyskusje, czy aby na pewno sport powinien być tak bardzo zależny od urządzeń elektrycznych? Czy tak dokładne pomiary mają sprzyjać rozwojowi sportu? Czy zawodnik, który przegrał z naszym rodakiem jest gorszym sportowcem od niego? Uważam, że nie. W tej sytuacji "złoto" powinni otrzymać oboje, bowiem ich trud i praca włożona w trening w jednym momencie została zniweczona przez komputery. Podział pierwszego miejsca byłby najlepszym i najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem, bo zwycięstwo o ok. 4 cm nie mogłoby być dostrzeżone przez człowieka, a MY jesteśmy przecież ludźmi, więc i sport niech będzie dla ludzi. 
Największymi zwycięzcami Igrzysk Olimpijskich zostali Rosjanie. Gospodarze, nie byli zbyt gościnni i łącznie zdobyli trzydzieści trzy medale, w tym trzynaście złotych, jedenaście brązowych oraz dziewięć brązowych. Pomimo zwycięstwa Rosjan w klasyfikacji medalowej, pozostaje wśród społeczeństwa pewien niedosyt. Wszyscy liczyli na zwycięstwo hokeistów w całym turnieju, jednak gracze Sbornej pożegnali się z turniejem już w ćwierćfinale. Panuje ogólne przeświadczenie, że rosyjski prezydent Władymir Putin, oddałby wszystkie zdobyte medale na Igrzyskach za zdobycie pierwszego miejsca przez rosyjskich hokeistów. Okazja do rewanżu już za cztery lata w Pyongyang i jestem przekonany, że rosyjska drużyna zaprezentuje się o niebo lepiej niż podczas tegorocznego turnieju.
My, Polacy nie mamy powodów do narzekań na naszych sportowców. Zajęcie jedenastego miejsca z sześcioma krążkami olimpijskimi jest to najlepszy wyczyn naszych sportowców w historii zimowych sportów nad Wisłą. Cztery złote medale, jeden złoty oraz brązowy jest to wyczyn bez precedensu. Dwa złote medale Kamila Stocha, jeden Justyny Kowalczyk oraz Zbigniewa Bródki plus drużynowe medale naszych panczenistów, przeszły już do historii naszego sportu zimowego. Były to najlepsze Igrzyska w naszej całej historii. 
Z sukcesami naszych sportowców, poza radością pojawiają się oczywiście pytania. Dlaczego dyscypliny sportu, które są tak mało popularne w Polsce a przede wszystkim mało finansowane,odnoszą sukcesy. Dlaczego w 40 mln Państwie nie mamy krytego toru na, którym mogliby trenować nasi panczeniści? Pytanie postawione przeze mnie pojawiało się kilka lat temu po sukcesach naszego super skoczka - Adama Małysza. Po jego ogromnych sukcesach w Polsce pojawił się "bum" na skoki oraz zwiększenie nakładów na ten sport. Dzięki temu, że 10 lat temu Adam Małysz zdobywał Puchar Świata, dzisiaj nasz "Złoty Kamil" jest "skutkiem ubocznym" mody na skoki w tamtym czasie. Dlatego jego przykład jest najlepszym dowodem na to, że inwestowanie w sportowców, którzy mogą odnieść sukces jest najlepszą inwestycją dla naszego narodu, który po kilku latach będzie cieszył się z coraz większej ilości medali na Olimpiadach. 
Po tegorocznych sukcesach, apetyt na sukcesy urósł wśród społeczeństwa. Już za cztery lata na Igrzyskach w Pyongyang, nasz naród będzie miał znacznie wyższe bądź podobne oczekiwania od naszych sportowców. Miejmy nadzieję, że Polscy dygnitarze pójdą po rozum do głowy i zainwestują pieniądze podatników na rozwój niektórych dyscyplin sportowych, które są rokrocznie pomijane przy ustalaniu budżetu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz