poniedziałek, 10 marca 2014

Wydarzenia z ubiegłego tygodnia w pigułce !

Witajcie!
Jak pewnie zauważyliście przez tydzień czasu nic tu się nie działo. Skutkiem tego stanu rzeczy była....grypa. Chyba najbardziej popularna dolegliwość w ostatnim miesiącu wśród naszego społeczeństwa. Nie muszę pewnie Wam pisać jak wredne jest to choróbsko. Ile trzeba zużyć chusteczek i wypić tabletek. Ale całe szczęście już to za mną i mam nadzieję, że Was też już to nie będzie męczyć.
Przechodząc do rzeczy. Tydzień nieobecności, dla jednych mało innym trochę więcej, jednak dla świata sportu - cała wieczność. W ciągi minionych siedmiu dni mogliśmy cieszyć się z wygranej naszej kadry U-21, "osiwieć" podczas oglądania "gry" (?) naszych dorosłych orłów, debatować nad słusznością przyznania Jagiellonii walkowera, nie dowierzać po przegranej Barcelony oraz oklaskiwać sześć bramek Bayernu Monachium. Żeby było "mało" wydarzeń do nadrobienia, to jeszcze możemy dodać wczorajsze trzecie miejsce Kamila Stocha w PŚ oraz "wysyp" medali na halowych Mistrzostwach Świata rozgrywanych na sopockiej Ergo Arenie. 
Zaczynając od początku. Środa, czyli piąty dzień marca. Dzień w którym nasza dorosła kadra miała pokazać, że oni będą głównym faworytem naszej grupu (oczywiście zaraz po Niemcach). Jedyną przeszkodą było to, że Szkoci mieli dokładnie taki sam plan. Różnica pomiędzy obiema reprezentacjami była taka, że Szkocja potrafiła ten plan zrealizować. Wiedziała jak ma grać z naszą reprezentacją. Fakt, że nie jest sztuką wygrać z nami, bo nasze "orły" umieją tylko wygrywać z San Marino, ale reprezentacja Gordona Strachana zyskała ogromną pewność siebie przed eliminacyjnymi meczami. Wygrana na naszym terenie jest dla nich niewątpliwie sukcesem, a dla nas niestety już codziennością. Zupełnie inne przeświadczenie mają młodsi koledzy drużyny Adama Nawałki. Reprezentacja Polski U-21 po raz kolejny wyszła zwycięsko, tym razem w towarzyskim spotkaniu z Litwą. Zwycięstwo 5:0 na stadionie miejskim w Białymstoku było najniższym wymiarem kary dla Litwinów. Gra naszych zawodników mogła się podobać prawie sześciotysięcznej publiczności zgromadzonej na trybunach. Gra podopiecznych Marcina Dorny była przemyślana, spokojna a przede wszystkim skuteczna. Co prawda mieliśmy kilka "setek" z których powinny być bramki, ale Parzyszek nie miał chyba najlepszego dnia. Nasza dorosła reprezentacja mogłaby się trochę przypatrzeć sposobom rozgrywania stałych fragmentów gry. Strzelona bramka po REWELACYJNIE rozegranym rzucie wolnym powinna być materiałem szkoleniowym dla Lewandowskiego i spółki.  
Obydwa mecze naszej reprezentacji rozdzieliła dyskusja dotycząca decyzji Komisji Ligi w sprawie niedzielnych zamieszek na stadionie Legii w Warszawie. Walkower na korzyść Jagiellonii, 100 tys. złotych kary, które musi zapłacić Legia Warszawa, zamknięty stadion na trzy mecze ( w tym dwa w zawieszeniu) oraz półroczne zakazy wyjazdowe dla kibiców obu drużyn, to efekt środowych obrad. Co do pierwszego punktu, to moim zdaniem decyzja nie mogła być inna. Legia nie zapewniła odpowiedniego bezpieczeństwa i ona odpowiadała za organizację meczu. Dlatego trzy punkty zapisane na konto Jagiellonii są jak najbardziej słuszne, tym bardziej, że dziesięć lat temu Jaga została ukarana dokładnie za to samo i to również w meczu z warszawską drużyną. Kara finansowa oraz zamknięcie stadionu de facto na jedno spotkanie jest w zupełności niezrozumiała, tym bardziej, że początkowo mówiło się o zamknięciu stadionu do końca rozgrywek oraz milionowych karach. Jak widać "wszystko da się załatwić" a czasy "Fryzjera" dalej mają miejsce w polskich rozgrywkach.
Jeżeli ktoś spytałby Was co było największą niespodzianką w ubiegłym tygodniu? Wydaje mi się, że większość z nas odpowiedziałoby tak samo. Porażka FC Barcelony z osiemnastą drużyną hiszpańskiej ekstraklasy - Realem Valladolid. Przegrana Katalończyków jest sporym zaskoczeniem tym bardziej, że Barca grała swoim najmocniejszym składem. Messi i spółka jednak nie podołali i tym samym zwiększyli swoją stratę do pierwszego Realu Madryt, który dzięki zwycięstwie nad Levante ma już trzy punkty przewagi nad drugim Atletico i cztery nad FCB. 
W Bundeslidze jak to mówią: "bez zmian". Bayern dalej "łomocze" swoich przeciwników, Borussia Dortmund z trudem wygrywa, Leverkusen w końcu zdobywa punkt w meczu z Hannoverem a Schalke odreagowuje dwa ostatnie mecze. Zaczynając jednak od początku. Bayern Monachium wygrał 6:1 z miejscowym Wolfsburgiem, lecz jako pierwszy stracił bramkę. Do przerwy utrzymywał się remis 1:1, jednak "wilkom" starczyło sił tylko na sześćdziesiąt minut. Bawarczycy od 62. minuty zdobyli pięć bramek i tym samym zapewnili sobie rekordowe 16 zwycięstwo z rzędu na terenie przeciwnika. Borussia Dortmund, czyli szpital na kółkach, bez swoich największych gwiazd - Lewandowskiego i Reussa po zaciętym spotkaniu wygrali 0:1 i zwiększyli swoją przewagę nad drugim Bayerem Leverkusen, który tym razem dopisze sobie jeden punkt, dzięki szczęśliwemu remisowi w Hannoverze. Przestrzelony karny i aż dziewiętnaście sytuacji bramkowych Hannoveru może oznaczać spory niedosyt po zaledwie remisie z "aptekarzami". Jednak taki jest sport. Doskonale te przesłanie znają gracze Schalke. W ostatnich dwóch spotkaniach stracili jedenaście bramek, a tym razem sami wyładowali swoją złość na "wieśniakach" z Hoffenheim. Przekonywujące zwycięstwo 4:0 na pewno pozwoli nabrać pewności siebie graczom z Gelsenkirchen przed dalszą częścią sezonu.
Przechodząc do ostatniej części mego podsumowania to muszę wspomnieć, że Kamil Stoch praktycznie zapewnił sobie zwycięstwo w tegorocznym sezonie Pucharu Świata i już w przyszłym tygodniu odbierze Kryształową Kulę podczas Mistrzostw Świata w lotach. 
Niedziela to również czas naszych lekkoatletów, którzy w halowych MŚ zdobyli trzy medale. Złoto Kamili Lićwinko oraz dwa srebra pozwoliły zająć Polsce szóstą pozycję w klasyfikacji medalowej. Niesmakiem, niestety zakończył się bieg na 800m. , bowiem zdyskwalifikowany został Lewandowski i tym samym pozbawiony brązowego medalu. Powodem dyskwalifikacji okazała się jego stopa, która podczas wirażu wyszła poza granicę toru...
Jak widać jeden tydzień absencji to bardzo dużo w świecie sportu. Przytoczone przeze mnie wydarzenia są oczywiście namiastką tego co się wydarzyło, ale mam nadzieję, że choć trochę ułatwiłem życie osobom, które tak jak ja zachorowały i nie miały siły na śledzenie bieżących informacji.
W kolejnym dzisiejszym wpisie, podzielę się z wami moimi przemyśleniami co do rewanżów 1/8 LM.

Pamiętajcie również, że najlepszy hosting zapewnia www.safeserver.pl !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz