wtorek, 4 marca 2014

Zamieszki na stadionie Legii

legia_jaga_zadyma_pap_400.jpeg
Niedziela, drugi dzień marca, godzina 18:00. Sędzia spotkania rozpoczyna mecz, który miał zakończyć niedzielne spotkania w ramach rozgrywek Ekstraklasy. Stadion wygląda jakby przygotowywał się na piłkarskie święto.


Wypełnione trybuny kibicami, ubranymi w białe koszulki oraz piękny, żółto-czerwony sektor przyjezdnych, którzy w prawie dziewięćset osób przyjechali dopingować swoją drużynę. Widowisko z minuty na minutę nabiera rumieńców. Widzimy coraz bardziej składne akcje obu zespołów. Dodatkowo zauważyliśmy również kilka błędów sędziowskich (Jagiellonii należał się rzut karny po zagraniu ręką Juniora). W 30. minucie słyszymy pierwsze nawoływania spikera do zachowania porządku i spokoju na trybunach przez kibiców obu drużyn. W tle słychać wybuchające petardy hukowe oraz obraźliwe krzyki. Stacja telewizyjna, która transmitowała spotkanie, ani razu nie poinformowała telewidzów o zajściach, które mają miejsce na stadionie. W 45. minucie sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania i jak się później okazało cały mecz. Nastąpił szok i ogólna konsternacja wśród kibiców zebranych przed telewizorami. Dopiero po kilku chwilach dowiedzieliśmy jaki był powód przerwania spotkania. Dodatkowo już po kilku chwilach mogliśmy oglądać zajścia na trybunach za pośrednictwem hostingu stron internetowych. Na trybunach doszło do regularnej bitwy kibiców obu drużyn. W ramach obiektywizmu, bitwa to zbyt duże określenie, ponieważ to kibice warszawskiej Legii "zmiażdżyli" kibiców Jagiellonii, którzy uciekali w popłochu na dół trybuny. Około stu "pseudokibiców" Legii zaatakowało "Jagę" i dokonało swoistej egzekucji na kibicach, którzy przeciwstawili się fanom Legii. Dopiero Policja, która interweniowała, zbyt późno uratowała fanów Jagi od możliwej tragedii, gdyż jeszcze większa eskalacja działań Legii mogłaby doprowadzić do nieszczęścia. Całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. Poza kilkoma siniakami oraz otarciami skóry, wszyscy są cali i zdrowi. Może nie wszyscy, bowiem oba kluby, poniosą olbrzymie konsekwencję za zachowania kibiców. Najgorszego może obawiać się warszawska Legia będąca organizatorem imprezy masowej, która była źle zabezpieczona i naraziła życie uczestników. Grożą jej konsekwencje, które mogą "zniszczyć klub". Bowiem milionowe sankcje oraz wykluczenie z rozgrywek europejskich na okres czterech lat, byłyby zbyt dotkliwe dla każdego klubu sportowego. O skutkach niedzielnej awantury przekonamy się w najbliższych dniach, kiedy zbierze się komisja Ligi i zadecyduje o losie obu drużyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz